Nie zawsze bywa słodko - Dorte Roholte - E-Book

Nie zawsze bywa słodko E-Book

Dorte Roholte

0,0

Beschreibung

Nikt nie zwrócił Violi uwagi na to, że z czasem zaczęła mieć nadwagę. Ani rodzice, ani jej najlepsza przyjaciółka Simone. W pewnym momencie Viola dochodzi do wniosku, że nie jest zadowolona ze swojego ciała i postanawia coś z tym zrobić. Przy wsparciu rodziców traci na wadze i stopniowo staje się bardziej pewna siebie i radosna. Nabiera także odwagi w stosunku do chłopców. Tylko dlaczego Simone nagle zaczęła być dla Violi taka niemiła?-

Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:

Android
iOS
von Legimi
zertifizierten E-Readern
Kindle™-E-Readern
(für ausgewählte Pakete)

Seitenzahl: 77

Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:

Android
iOS
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Dorte Roholte

Nie zawsze bywa słodko

Tłumaczenie: Katarzyna Lewandowska

Saga

Nie zawsze bywa słodko

 

Tłumaczenie Katarzyna Lewandowska

 

Tytuł oryginału Ikke lutter lagkage

 

Język oryginału duński

 

Copyright © 2006, 2022 Dorte Roholte i SAGA Egmont

 

Wszystkie prawa zastrzeżone

 

ISBN: 9788728260241 

 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

 

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

 

www.sagaegmont.com

Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.

1.

Patrz! – miała ochotę szepnąć Viola do Simone i wskazać na ekran kamery monitoringu.

Widzisz tę grubą dziewczynę? Ma taką samą bluzkę jak ja. I między bluzką i spodniami wystaje jej wielki brzuch!

Ale nie powiedziała tego. Na szczęście w ostatniej chwili

zacisnęła wargi i się nie odezwała.

Ona stoi tuż obok ciebie, Simone… – tak brzmiałyby jej następne słowa.

Ale zanim Viola zdążyła cokolwiek powiedzieć, zdała sobie sprawę z tego, że gruba dziewczyna z wielkim brzuchem, która miała taką samą bluzkę jak ona, to była ona sama. Szybko odwróciła wzrok od ekranu. To nie mogła być prawda. Przecież nie była taka gruba. Nikt jej nigdy nic takiego nie powiedział. Ani mama, ani tata, ani Simone, ani nikt inny.

– A ty co? Zawiesiłaś się? – roześmiała się Simone i szturchnęła ją lekko. – Ładne?

Simone stała z parą kolczyków w dłoni. Nadal wisiały na plastikowej plakietce, do której były przymocowane. Viola zerknęła na kolczyki.

– Są naprawdę słodkie – powiedziała.

– Prawda? – zgodziła się Simone.

Viola nie mogła przestać zerkać na ekran kamery. Obraz był czarno-biały i dziwnie zniekształcony. Pewnie dlatego, że kamera była umieszczona wysoko w rogu na ścianie butiku. To z tego powodu nie rozpoznała siebie od razu. Ale natychmiast rozpoznała na ekranie Simone. Musiało to oznaczać, że kamera, bez względu na to, pod jakim kątem była ustawiona, wiernie odzwierciedlała rzeczywistość. Musiało to też oznaczać, że Viola naprawdę miała wielki brzuch. Zerknęła w dół. Nie wyglądała tak źle. Może dlatego, że wciągnęła brzuch. Na ekranie również nie wyglądało to teraz tak źle, bo stanęła wyprostowana. Ale mimo wszystko była gruba. Widziała to wyraźnie, szczególnie gdy porównała się do Simone. Ile czasu minęło od chwili, gdy były w stanie nosić te same spodnie? Szybko doszła do wniosku, że to było dawno temu. Rok temu. Przyjaźniły się od niemal trzech lat. Na początku mogły się ubierać właściwie w te same rzeczy. Nigdy nie wymieniały się ubraniami, tylko przebierały się przed lustrem. Już wtedy spodnie Violi były trochę za duże dla Simone, a szwy w spodniach Simone niemal pękały, gdy Viola wciągała je na siebie.

– Co się dzieje? – spytała Simone, przyglądając się przyjaciółce. – Nie masz humoru?

– Nie, nie. Wszystko w porządku.

– Powinnam je kupić czy jak?

– Kup je. Może ich już nie będzie, gdy będziemy tu następnym razem.

Viola wiedziała, że powinna była to powiedzieć, bo to właśnie takiej odpowiedzi oczekiwała Simone.

– Nie, chyba ich nie kupię. Moja mama oszaleje, jeśli kupię coś jeszcze w tym miesiącu. Chodźmy stąd.

Wyszły z butiku. Był ranek i w centrum handlowym nie było zbyt wielu klientów, ale widziały Louise i Lisette ze swojej klasy. Było dopiero wpół do jedenastej. Przyszły do szkoły jak zwykle na 8 rano, ale Bodil, ich wychowawczyni, się nie pojawiła. Miały mieć lekcje z Bodil przez cały dzień, z wyjątkiem ostatnich dwóch godzin po śniadaniu. Podczas tych dwóch godzin był niemiecki. Zamiast Bodil do klasy weszła Jette, zastępczyni inspektora szkolnego, i przeprowadziła z nimi pierwszą lekcję duńskiego. Powiedziała, że Bodil zachorowała i że przez następne dwie godziny mieli wolne. Po godzinie 11 miał przyjść ktoś na zastępstwo. To Simone zaproponowała, żeby przeszły się do centrum handlowego pooglądać ubrania. Były też w McDonaldzie i zjadły hamburgery.

Viola nadal czuła w ustach smak cebuli, gdy mijały kwiaciarnię w centrum. Żałowała, że zjadła tego hamburgera. Nawet nie miała na niego szczególnej ochoty, ale Simone nie zabrała z domu śniadania. Teraz na myśl o hamburgerze Violi niemal zbierało się na mdłości. Była taka głupia, że go zjadła. Ale to przecież nie z powodu tego jednego hamburgera miała taki wielki brzuch.

– Zastanawiam się, czy na zastępstwo znowu przyjdzie ten przystojny Tom – powiedziała Simone, przygryzając wargę. – A może przyślą tę Lisbeth, która była u nas ostatnio.

– Simone – zaczęła Viola. Właśnie mijały piekarnię. – Simone, czy uważasz, że jestem za gruba?

Simone westchnęła zrezygnowana.

– Daj spokój, Violu. Nie jesteś za gruba. Dlaczego opowiadasz takie rzeczy?

Viola nie odpowiedziała, tylko wzruszyła ramionami. Dawno już o to nie pytała. Ostatni raz ponad miesiąc temu. To było wtedy, gdy oglądały zdjęcia z wycieczki klasowej. Wtedy Simone również zaprzeczyła, jakoby Viola była za gruba. I Viola uwierzyła w to, że były to po prostu niefortunnie zrobione zdjęcia albo przypadkowe, niekorzystne ujęcia, które sprawiały, że wyglądała na najgrubszą dziewczynę w klasie. Ale przez resztę dnia miała fatalny nastrój i Simone z całych sił starała się podnieść ją na duchu.

– Jestem za gruba – powiedziała chwilę później Viola, gdy wyszły z centrum handlowego.

Wiał zimny wiatr, więc obciągnęła bluzkę i zapięła kurtkę. Nad ich głowami łopotały flagi wywieszone przed centrum. Ostre światło marcowego poranka raziło je w oczy po sztucznym oświetleniu w galerii handlowej.

– Daj spokój, Violu – powtórzyła Simone. – Nie jesteś taka gruba jak Tina z klasy A, prawda? Jesteś co najwyżej trochę zaokrąglona. Ale to przecież nic takiego!

Simone wzięła Violę pod ramię i pociągnęła ją za sobą. Przez chwilę Viola miała ochotę porzucić myśl o tym, że była za gruba. Było to kusząco łatwe i tak właśnie zwykła robić, gdy podobne myśli przychodziły jej do głowy. Simone zawsze potrafiła skierować jej myśli na inne tory. Przyjaciółka była w tym dobra. Ale tego dnia jej się to nie udało. Gdy wracały do szkoły, Viola ciągle miała przed oczami czarno-biały obraz z ekranu kamery monitoringu.

Jak to się mogło stać? Przecież nie wyglądała na taką grubą w lustrze w domu. To prawda, może była trochę okrągła, ale nie taka gruba. Nie… aż  tak. Gdyby rzeczywiście była taka gruba, ktoś by jej przecież o tym powiedział. Ktoś wziąłby ją na bok i powiedział jej, że powinna zacząć zwracać uwagę na to, ile je. Prawda?

W oddali majaczył już budynek szkoły. Przed nimi szła Mette z ich klasy. Mieszkała tuż obok szkoły i zapewne poszła w czasie przerwy do domu.

– Mette była w domu – powiedziała Viola bez namysłu.

– Pewnie po to, żeby zwymiotować – szepnęła jej na ucho Simone, po czym zetknęły się głowami, tłumiąc śmiech.

Mette przezywano „Mette Szkieletor”, ponieważ była taka chuda, że dałoby się policzyć jej wystające kości. Zawsze nosiła na nadgarstku gumkę do włosów, która u każdej innej osoby wrzynałaby się w ciało. Ale na nadgarstku Mette zwisała luźno. Viola i Simone zastanawiały się czasem, dlaczego Mette nosiła tę gumkę. Doszły do wniosku, że za pomocą tej gumki sprawdzała, czy jej nadgarstek nadal był cienki jak patyk. Prawdę mówiąc nikt nie wiedział, czy Mette zmuszała się do wymiotów po posiłkach, czy może się głodziła. Ale już dwa razy była w szpitalu.

Mette się odwróciła i spojrzała na nie.

– Cześć – powiedziała.

– Cześć, Mette – odparła Simone, uśmiechając się.

Zdawało się, że Mette chce się do nich przyłączyć, ale one przyspieszyły kroku i wyminęły ją. Mette szła zdecydowanie zbyt wolno. Viola pomyślała, że z pewnością nie miała siły, żeby chodzić szybko lub biegać. Były w 6 klasie, gdy Mette zaczęła się odchudzać, i wtedy Mette bardzo dużo ćwiczyła.

Przed bramą szkoły stała grupka chłopaków.

– Sofus na horyzoncie! – powiedziała Viola bez namysłu, mimo że Simone z pewnością go zauważyła.

Simone mocniej uczepiła się jej ramienia. Jej oddech przyspieszył. Viola naprawdę nie wiedziała, czy zrobiła to świadomie, czy nie. Sofus chodził do 9 klasy i Simone od dawna była w nim zakochana. Cały jej piórnik był pokryty napisami Sofus i Simone.

Sofus stał razem z kilkoma kolegami ze swojej klasy, którzy przyglądali się uważnie Violi i Simone, gdy te przechodziły obok. Viola ponownie obciągnęła bluzkę i pożałowała, że tego dnia założyła taką krótką. Ale właściwie nie miała innych. Trudno jej było znaleźć dłuższe. Chyba że nosiłaby takie obcisłe, w jakich chodziła jej mama.

Chłopcy wyraźnie przyglądali się Simone. Viola poczuła się dwa razy taka ciężka i gruba, jak na ekranie kamery.

– Cześć, dziewczyny – rzucił Sofus.

– Cześć – odparła Simone. Viola zauważyła, że Simone napięła się jak struna.

Sofus nie miał aktualnie żadnej dziewczyny. Przez prawie rok chodził z Malene ze swojej klasy, ale się rozstali.

Minęły grupkę chłopców. Po boisku szkolnym biegało mnóstwo młodszych dzieci. W rogu przed salą lekcyjną klasy 8B stało kilka osób. Kenneth stał, obejmując Sarę. Viola zauważyła, że rozmawia z Frederikiem. Gdy Frederik zobaczył, że się zbliżają, podszedł do nich.

– Masz nowy numer telefonu, Violu?

Viola skinęła głową i poszukała telefonu w kieszeni. Miała nowy numer i nowy telefon komórkowy. Dostała go w prezencie od babci od strony mamy. Telefon był malutki i cienki.

– Pożycz mi go na chwilę.

– Po co?

Viola mimo wszystko wyjęła telefon z kieszeni, ale nadal trzymała go w dłoni.

Dołączyły do grupki osób z ich klasy. Kenneth i Frederik zawsze się wyróżniali spośród innych i wiele osób lubiło się trzymać blisko nich.

– Chodzi o Rasmusa z klasy 8A – wyjaśnił Kenneth. – Spotkał jakąś naprawdę gorącą laskę na meczu piłkarskim i dał jej swój numer.

– Rasmus? To nie może być prawda! – zawołała Simone.

– Mówi, że to prawda – powiedział Frederik. – Ma na imię Natasza. Nie wziął jej numeru telefonu, ale powiedział, że dał jej kartkę ze swoim numerem. Więc jeśli teraz wyślemy mu SMS-a z numeru, którego nie zna, i napiszemy, że to od tej Nataszy, oszaleje ze szczęścia!

– To nie będzie szczególnie miłe – sprzeciwiła się Sara, ale mimo to się roześmiała.

– Przecież to tylko dla żartu– powiedział Frederik. – Później o wszystkim mu powiemy. On chyba nie ma nawet włączonego telefonu, prawda? Nie stanie się nic złego.

– Trochę szkoda Rasmusa, nie uważacie? – spytała Simone. – W sumie nigdy bym nie podejrzewała, że interesują go dziewczyny.

– Myślałaś, że ogląda się za chłopakami? – roześmiał się Kenneth.

Simone szybko zareagowała.

– Nie o to mi chodzi. Po prostu myślałam, że są mu obojętne.

– No dalej, Violu – namawiał ją Frederik przekonującym tonem.

Viola wahała się przez chwilę. Rasmus był największym kujonem w równoległej klasie. Zawsze taki był. Jego ojciec i matka byli zdecydowanie zbyt starzy. Wciąż pamiętała, że pierwszego dnia szkoły Rasmus przyszedł w krawacie, mimo że od tego czasu minęło już wiele lat i każde z nich chodziło do innej klasy. Rasmus miał bzika na punkcie piłki nożnej i był matematycznym geniuszem. Ale się jąkał. To tylko pogarszało sprawę.

– Zrób to – przekonywała ją Simone.

Viola nie chciała uchodzić za sztywniarę. Chciała też przestać w końcu rozmyślać o obrazie z kamery monitoringu. Podała telefon Frederikowi, ale w tej samej chwili zadzwonił dzwonek na lekcję.

– Dajcie mi numer Rasmusa – powiedział szybko Frederik. Kenneth wyszukał numer w swoim telefonie i Viola zobaczyła, jak Frederik zapisał go w pamięci jej nowego telefonu.

– Co piszesz? – spytała, bo nagle ogarnęły ją wątpliwości.

– Tylko: pozdrowienia od Nataszy – odpowiedział.

Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Nagle telefon znowu znalazł się w jej dłoni. Włożyła go do kieszeni. Prawdę powiedziawszy nie sądziła, aby Rasmus miał telefon komórkowy. Różnił się od swoich rówieśników.

Sala lekcyjna klasy 8A znajdowała się tuż obok. Drzwi sali były otwarte. Viola i Simone ruszyły za innymi uczniami i Viola zerknęła po drodze do klasy 8A. Rasmus siedział w ławce i patrzył przez okno, zatopiony we własnych myślach. Może rozmyślał o Nataszy. Jego włosy były ciemne i zawsze nieco rozwichrzone. Aż do bierzmowania obcinano mu je na krótko, ale teraz zaczął je zapuszczać. On sam również bardzo wyrósł.

Ledwie zdążyli usiąść w ławkach, gdy pojawiła się nauczycielka na zastępstwo. Była to Lisbeth, z którą już wcześniej mieli lekcje. Była bardzo młoda i podobno dopiero studiowała, żeby zostać nauczycielką.

– Cześć, klaso 8B – powiedziała, rozglądając się po sali.