Ukryte namiętności: Żona prezesa – opowiadanie erotyczne - Venessa Hart - E-Book

Ukryte namiętności: Żona prezesa – opowiadanie erotyczne E-Book

Venessa Hart

0,0

  • Herausgeber: LUST
  • Kategorie: Erotik
  • Sprache: Polnisch
Beschreibung

Marta i Michał pracują razem. Michał od lat darzy Martę uczuciem, jednak nigdy jej o tym nie powiedział. Wszystko dlatego, że Marta jest od niego sporo starsza i jest żoną prezesa. Pewnego dnia przewrotny los sprawia, że wszystko się zmienia. Czy Michał odważy się wykorzystać okazję i zawalczy o swoje szczęście?

Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:

Android
iOS
von Legimi
zertifizierten E-Readern
Kindle™-E-Readern
(für ausgewählte Pakete)

Seitenzahl: 25

Veröffentlichungsjahr: 2022

Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:

Android
iOS
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Ukryte namiętności: Żona prezesa – opowiadanie erotyczne

Venessa Hart

Ukryte namiętności: Żona prezesa – opowiadanie erotyczne

 

Lust

Ukryte namiętności: Żona prezesa – opowiadanie erotyczne

 

Zdjęcie na okładce: Shutterstock

Copyright © 0, 2022 Venessa Hart i LUST

 

Wszystkie prawa zastrzeżone

 

ISBN: 9788728077481

 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

 

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

Michał

Ze snu wyrwał mnie budzik w telefonie. Wciąż zaspany sięgnąłem po urządzenie i wyłączyłem irytujący dźwięk. Przetarłem palcami powieki i przejechałem dłońmi po twarzy. Musiałem się wybudzić i przejść do łazienki.

Przed siódmą piłem w kuchni pierwszą kawę tego dnia, skupiony jednocześnie nad prezentacją kampanii reklamowej, którą zamierzałem przedstawić nowemu klientowi na dzisiejszym popołudniowym spotkaniu.

Lubiłem swoją pracę. Plusem zatrudnienia w niedużej, rodzinnej firmie reklamowej było to, że gdy właściciele dostrzegali zaangażowanie, prędko dostawałeś szansę awansu. Od czterech miesięcy zajmowałem stanowisko menedżera działu projektów. Zarządzałem pięcioosobową grupą grafików artystycznych. Właśnie mieliśmy stworzyć pełną kampanię reklamową, od logo przez etykiety dla nowo powstałej serii produktów kosmetycznych aż po ich reklamy wizualne i filmowe. To było najważniejsze zlecenie w tym roku, dlatego wszystko musiało pójść jak najlepiej.

Do siedziby firmy dojechałem przed czasem. Idąc do swojego gabinetu, nie mogłem się powstrzymać, aby nie zerknąć przez uchylone drzwi do gabinetu Marty. Zdziwiłem się, że żony prezesa nie było jeszcze za biurkiem. Przychodziła zwykle jako pierwsza rano i wychodziła wieczorem jako ostatnia. Jej widok przez uchylone drzwi lub szklane ściany działał na mnie co najmniej uspokajająco. W rzeczywistości ona była filarem tej firmy. Nie rozumiałem, dlaczego nie zajmowała należnej sobie pozycji. Pomijając, że nie pojmowałem, co taka kobieta robiła z facetem starszym od siebie o osiemnaście lat. Nie był ani bajecznie przystojny, ani wyjątkowo bogaty. To praca Marty stanowiła podwaliny wszystkiego, co dotąd osiągnęli: świetnie prosperująca firma, ładny dom na obrzeżach miasta, samochody. Być może tylko ja patrzyłem na to w ten sposób, bo innym pracownikom było to obojętnie. Nie liczy się w końcu, kto wypłaca ci wynagrodzenie, tylko że je otrzymujesz. Idąc dalej w kierunku swojego biura, minąłem graficzkę, Sylwię. Widząc ją, zapytałem:

– Cześć. Nie ma jeszcze Marty?

– Cześć, Michał. Nie. Dzwoniła i mówiła, że ich nie będzie i sami mamy zająć się wszystkim.

Ich? Czyli Dariusza też nie będzie. Jego nieobecnością akurat się nie przejąłem.

– A co z prezentacją? Mówiła, że chce ją zobaczyć przed spotkaniem z klientką.

Sylwia wzruszyła na to ramionami. Wyminęła mnie, powtarzając, że mamy dziś pracować bez szefowej. Wszedłem do swojego gabinetu i zamknąłem za sobą drzwi. Nigdy nie sądziłem, że taki drobiazg jak nieobecność żony prezesa może mieć tak duży wpływ na moje emocje. Przejąłem się, bo nigdy nie chorowała. Marta była tytanem pracy. Nawet gdyby zachorowała, pracowałaby z domu. Znałem ją na tyle dobrze, że natychmiast wykluczyłem jej nieobecność z tego powodu. Niewątpliwie coś musiało się wydarzyć. Zupełnie spontanicznie podjąłem decyzję, że pojadę do niej i sprawdzę to osobiście. Przy okazji będę mógł jej pokazać projekt kampanii przed prezentacją, tak jak się wczoraj umawialiśmy.